Pewnie tego nie wiecie, ale gdy wstaje nigdy nie jem odrazu śniadania. Niektórych to dziwi, a ja poprostu nie jestem głodna po przebudzeniu. Nie wiem, czy to dobrze czy źle. Zawsze musze pofukcjonować 2-3 godziny, żeby chociaż trochę zgłodnieć. Często zadarza się, że zaczynam być głodna grubo po południu, więc zamiast śniadania mam odrazu obiad. Jednak dzisiaj miałam ochotę na wspólne śniadanie. Nie jest ono jakieś szałowe, ale w smaku - niebo w gębie ( : Kanapki z bagietką, wędliną, pomidorem i bazylią. Dla mnie to idealne śniadanie. Do tego kawka. Czy może być milsze śniadanie niż z ukochaną osobą?
Kochani życzę Wam pysznej niedzieli! ( :
U mnie jest za to na odwrót - wstaję i od razu podążam do kuchni :)
OdpowiedzUsuń